Wednesday 6 January 2016

Tu i teraz

Święta w tym roku były wyjątkowe i dały mi dużo do myślenia. Przede wszystkim utwierdziły mnie w przekonaniu ze wolniejszy i prosty tryb życia jest tym czego ja i moja rodzina potrzebujemy.
Rok 2015 był dla mnie bardzo trudny, huśtawki emocji spowodowane wydarzeniami niezależnymi odemnie dały mi bardzo w kość. 
Przede wszystkim straciłam babcie. Była mi bardzo bliska i bardzo ważna. Był to szok bo o nowotworze nie wiedziałam a ze względu na kilku tygodniowe dziecko (czyt. brak paszportu) nie udało mi sie z nią pożegnać.
Z tej lekcji dużo wyniosłam.
Działo sie tez dużo dobrego, dzieci codziennie dają mi dużo szczęścia do tego nasze zaręczyny, wyjazd do Marocco, Kornwalii, Polski i Chorwacji, mój powrót do praktyki jogi, nowe znajomosci i planowanie wesela to tylko kilka aspektów za ktore jestem wdzięczna.

Ale wracając do świat - podjęliśmy decyzje ze zostaniemy w domu. Zapowiedzieliśmy rodzinie i bliskim ze nigdzie sie nie wybieramy i ze chcemy poprostu odpocząć. Chciałam cieszyć sie swoim domem i domownikami. Chętnych do spotkania zaprosiliśmy do siebie, przyjechał tez do nas na kilka dni mój tata.
Z przygotowaniami świątecznymi tez było bardzo spokojnie i minimalistycznie. Juz od dawna sprzątam w domu co dziennie - po trochu, pisałam o tym tu KLIK nie musiałam sie wiec katować maratonem na szmacie.
Zaplanowaliśmy posiłki tak jak zawsze to robimy żeby uniknąć nadmiaru i kupiliśmy trochę typowo świątecznych przekąsek. Upiekłam piernik (który sie nie udał) pasztet wegański z przepisu Jadlonomia (pycha szczególnie z chrzanem lub borówkami) były śledzie i wegański bigos, sałatka jarzynowa, zupa grzybowa, był pieczony indyk na pierwszy dzien świat i gotowana szynka na drugi. Nikt nie był głodny, nic sie nie zmarnowało a i moje wegańskie potrawy smakowały mięsożercom.
Choinki nie było ze względu na najmłodszego synka który zaczął dopiero chodzic ale były kwiaty, lampki i drobne akcenty świąteczne.
Były prezenty i dawanie dało mi dużo radości ale zadecydowaliśmy ze za rok z nich częściowo zrezygnujemy i kupimy podarunki tylko dzieciom. 
Wspólne chwile spędziliśmy na spacerach, oglądaniu filmów i zabawach z dziećmi. Nic odkrywczego, nic nadzwyczajnego było poprostu fajnie.

Zaczynam wiec ten rok z naładowanymi bateriami, z nadzieja ze uda nam sie zachować ten balans wraz z powrotem dzieci do szkoły i narzeczonego do bardzo wymagającej pracy. Wracamy do codziennej rutyny ale troszkę wolniej i uważniej. Skupiając sie na tu i teraz.